ze szkicownika Marcina Rusteckiego |
KSIONZ, wzorem amerykańskich powieści graficznych, poza samym komiksowym mięchem posiadał będzie różnego rodzaju dodatki. Galerię-szkicownik rysownika, biosy twórców okraszone ich wizerunkami (na zasadzie: ja rysuję Ciebie, a Ty mnie) oraz wstępniak. Z dumą donosimy, iż autorem tego ostatniego jest sam Arkadiusz Wróblewski. Marvel Arek. Spider-Arek. Arek z Mieczem nad Gotham i Make Mine Marvel Arek. Filar TM-Semic, który przez lata prowadził strony klubowe w zeszytówkach tego wydawnictwa.
Poniżej znajdziecie wstrząsającą zapowiedź owego wstępniaka w postaci kilku pierwszych akapitów. Oto:
ŚWIAT SIĘ KOŃCZY, ALE JEST GITARA!
Co tu dużo ukrywać - wyszedłem z wprawy jeśli chodzi o komponowanie wstępniaków do komiksów *lamane przez* noweli graficznych. Trochę jak tytułowy Ksionz, kiedy spotykamy go po raz pierwszy, zatraciłem pierwotny kształt, poświęcając świetlaną drogę ku przeznaczeniu dla niemniej oślepiającego blasku monet i szelestu waluty euro.
Oj, najmocniej przepraszam, nie o swoich poszukiwaniach i perypetiach życiowych kazano mi tu bazgrać. Upewniam się jedynie, że rozumiesz presję na jaką się narażam, inicjując ten zaległy w czasie akt współpracy z szanownym kolegą Marcinem Rusteckim (z którym, jakby nie było, znamy się jak łysi bracia zakonnicy) i jego nowym partnerem „in crime” - Dominikiem Szcześniakiem (z którym znamy się niestety mniej intymnie, a to z racji zasady działania pamiętnych, marvelowskich stron klubowych, gdzie nasze drogi zeszły się po raz pierwszy).
Dla rozluźnienia atmosfery uderzę może w ton leksykalnie ironiczny i bez owijania w bawełnę od razu się przyznam, ze choć jak ta przędzarka powtarzająca w koło Macieju ten sam ruch, Ksionza re-czytałem ad nauseum, punktu zaczepienia, by coś z koherentnym sensem o nim napisać nie znalazłem!
Bój się Naboga, nie jest to jednak nic złego..
Co tu dużo ukrywać - wyszedłem z wprawy jeśli chodzi o komponowanie wstępniaków do komiksów *lamane przez* noweli graficznych. Trochę jak tytułowy Ksionz, kiedy spotykamy go po raz pierwszy, zatraciłem pierwotny kształt, poświęcając świetlaną drogę ku przeznaczeniu dla niemniej oślepiającego blasku monet i szelestu waluty euro.
Oj, najmocniej przepraszam, nie o swoich poszukiwaniach i perypetiach życiowych kazano mi tu bazgrać. Upewniam się jedynie, że rozumiesz presję na jaką się narażam, inicjując ten zaległy w czasie akt współpracy z szanownym kolegą Marcinem Rusteckim (z którym, jakby nie było, znamy się jak łysi bracia zakonnicy) i jego nowym partnerem „in crime” - Dominikiem Szcześniakiem (z którym znamy się niestety mniej intymnie, a to z racji zasady działania pamiętnych, marvelowskich stron klubowych, gdzie nasze drogi zeszły się po raz pierwszy).
Dla rozluźnienia atmosfery uderzę może w ton leksykalnie ironiczny i bez owijania w bawełnę od razu się przyznam, ze choć jak ta przędzarka powtarzająca w koło Macieju ten sam ruch, Ksionza re-czytałem ad nauseum, punktu zaczepienia, by coś z koherentnym sensem o nim napisać nie znalazłem!
Bój się Naboga, nie jest to jednak nic złego..
ze szkicownika Marcina Rusteckiego |
Ciąg dalszy nastąpi w albumie komiksowym KSIONZ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz